Forum SEKCJA 68
Przyjaźń i Przygoda
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

13 lipca Niedziela Pułtusk

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SEKCJA 68 Strona Główna -> Milsim
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szunio
Kita



Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pułtusk

PostWysłany: Czw 8:48, 10 Lip 2008,    Temat postu: 13 lipca Niedziela Pułtusk

Sorry, że wklejam samego linka ale w pracy jestem i czasu za bardzo nie mam (a chce żebyście wiedzieli o strzelance jak najszybciej).
[link widoczny dla zalogowanych]

Wchodzicie w to??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kulo
St. chorąży



Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 728
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sekcja 68

PostWysłany: Pon 20:25, 14 Lip 2008,    Temat postu:

Byłem było ok. Robiłem za człowieka od mokrej roboty CIA.

Moje rozkazy:

"jako najlepsi snajperzy w oddziałach CIA zostaliście wytypowani do tej misji. misja nie jest prosta. konflikt między Rosją a Czeczenią trwa. W naszym interesie jest aby ta wojna spowodowała jak największe obciążenie dla gospodarki obu krajów i przyniosła in jak największe straty. Musicie być niezauważeni. waszym celem jest męczenie patroli przeciwnika. Postrzelenie jednego z wrogich żołnierzy powoduje zamieszanie w ich szeregach. pamiętajcie ze nie eliminujecie całego patrolu a jedynie postrzelcie jednego z ich żołnierzy. Musimy dowiedzieć sie koto w ich szeregach jest dowódcą, kto jest medykiem (zapamiętajcie umundurowanie, jakiej repliki używa, jeśli znacie to zapamiętajcie ksywę). postrzelenie jednego żołnierza w patrolu oraz późniejsze zachowanie jego kompanów może dostarczyć nam takich wiadomości. pamiętajcie , wróg nie może Was namierzyć. Bądźcie niewidzialni dla wroga.
Uwaga!!
Nasi agenci znajdujący sie w polu walki (mają na prawym ramieniu czarne opaski, do nich nie strzelacie) donoszą że co ok. 30- 40 min. Czeczeni, jedną z głównych dróg przenoszą między swoimi stanowiskami artyleryjskimi urządzenie do naprowadzanie rakiet. wróg porusza się zawsze po tej samej drodze, wiec z zajęciem dogodnej pozycji do strzału nie będzie problemu. Wieżymy w was."

Uczestniczyli: Kulo

Było ciężko. Na teren wroga wbiłem się o godz. ok. 1100. Uzbrojony w M4 CQB z celownikiem optycznym 4x35. Broń krótka ale w tak zarośniętym terenie najbardziej właściwa. Po jakiejś godzinie łażenia natknąłem się na oddziały Czeczeńskie.
Oddałem strzał o którym wiedziałem że nie będzie skuteczny ale może ściągnie ich w gęste zarośla a tam będę jak i moja M4. Niestety. Nie zadziałało. Skradałem się w zaroślach czekając jak pająk na pajęczynie na ofiarę. Nic. postanowiłem przejść na tereny rosyjskie i ich trochę przeczesać i wykminić medyka i dowódcę.
Powoli przesuwałem się na teren bliższy Rosjan. I nagle daleko za mną dostrzegłem ruch. Są przez lunetę widziałem 2 ludzi. Idę powoli w linii drzew. Są coraz bliżej. Zaraz ich dopadnę. Jestem już jakieś 70- 80m od jednego z nich ale pozycja do strzału niedogodna. Drugiego straciłem z pola widzenia. Niedobrze może mnie zajść i kaput. Przesuwam się na pozycję z której będę miał pewny na 99% strzał do celu przede mną. Już 60% i nagle słyszę że ktoś mnie chyba podchodzi. Strzelam do celu który podchodzę. DUPA. Drzewo a cel znikł. Wycofuję sie w gęstwinę i milknę na kilka dobrych minut.
Dwóch ludzi których podchodziłem wezwali pomoc. Widzę teraz jak tyraliera zaczyna czesać moje zarośla. Idą w znacznych odstępach od siebie więc mam szansę wyjść z tego cało. Słyszę zbliżającą się do mnie osobę i z jej prawej jakieś 5-8m drugą. Ok. Niewidząc nikogo biorę na cel miejsce najintensywniejszego hałasu. Czekam. Obok mnie w odległości ok.20m po prawej przechodzi ktoś widzę teraz całą sylwetkę i dalej jeszcze jedną. Dogodny cel. Gdybym jednak strzelił nie wyszedł bym z tego żywy Ci przede mną pojechali by mnie na amen. Czekam dalej. W głowie układam plan jak zareagują tamci co przeszli na wystrzał i jak rozegrać tą partię zwycięsko.
Po chwili w okularze celownika widzę ruszające się liście a z nich powoli wyłania się postać przysłonięta jałowcem. Trochę duży ten jałowiec ale nie mogę czekać. SERIA powala typa na glebę. Przeskakuję i ustawiam sie na tego drugiego który teraz zamilkł w gęstwinie. Trafiony krząta się w krzakach. Znaczy ranny. Dobrze zaraz powalę medyka. Słyszę szelest. Ten drugi się czołga. Seria w krzaki. zmiana maga i znowu seria. Teraz oni odpowiadają na ślepo. Nie znają mojej pozycji. Gęsto porośnięty jałowiec od spodu skutecznie ich osłania. Zadużo się tu bawię muszę wiać. Ci co przeszli za mnie zaraz mnie dopadną w plecy. Strzelam w jałowiec i skaczę. Ustawiłem się tak aby ci co mnie obeszli najpierw trafili na swoich. Może w gęstwinie pomyslą że to ja i ich wykończą. HA.
Próbuję jeszcze się z nimi zabawić. Chodź w świadomości czuję swój błąd. podchodzę trochę w lewą i nagle grad kul leci w moim kierunku. FUKS. nie trafili wszystko poszło tuż obok. Zwiewam w zarośla.
Ok. starczy tej zabawy wieje na teren Ruskich. I w tym momencie usłyszałem blisko w gęstwinach kroki. O. Tylko go wykończę i zwiewam. Przyczajka. Zbyt gęsto muszę się podnieść.
TRACH strzał w głowę zza moich pleców. Upadając wyrwałem jeszcze serię z przodu od typa na którego się połaszczyłem. Tak giną snajperzy zachłanni. Błąd. Chciwość i nierozwaga.
Sprawdzam Kartę CCS. WZW na to ślicznie za 10 min. się wykrwawię chyba że mnie dobiją.
Pojawia się dwóch zwycięzców tej potyczki. Jeden z nich jest medykiem i zaczyna mnie opatrywać. Biorą mnie na jeńca. Mam nadzieje że nie mają odmiennej orientacji. Smile
Taszczą mnie do swojej bazy i tam przez dwie godziny opiekują się mną.
Po dwóch godzinach wychodzę ze szpitala i po tym co dla mnie zrobili przechodzę na ich stronę.
Jestem w siłech Czeczeni. Idziemy w patrol. Po ok. 40min. widzimy Rosjan. Zaczyna się niezła jatka. Kolega obok mnie wyrywa serię ja zalegam w beznadziejnym miejscu. Z tego co widzę nasi są już dookoła wroga. Siekanka. Nasi strzelają nawet do mnie. Ku... co jest. Naszczęście niecelnie. Wstaje i seryka w Ruska. Bieg i strzał. wchodze na ich pozycje widze kobieta Ruska opatruje rannego. Wycelowałem w nią ale dla ASG zablisko na strzał. Więc deklaracja strzału. W okopie przedzemną jest ostatni z Ruskich. Bach, Bach nie ma Ruska.

To była długa i ciężka misja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kulo
St. chorąży



Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 728
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sekcja 68

PostWysłany: Pon 20:32, 14 Lip 2008,    Temat postu:

Tomek z KGB (Kurpiowska Grupa Bojowa) dowódca grupy Ruskich napisał:

"Dostaliśmy rozkaz i musieliśmy wyruszyć do Czeczenii zostawiając swoje domy, żony i dzieci. Ciężko było znaleźć siły - ostatnia noc przed misją była mocno zakropiona alkoholem. Nasz dowódca Marcin źle się czuł. Wcale się nie dziwie, pił chyba cały tydzień więc ciężko mu będzie wrócić do pełnej sprawności w ciągu kilku godzin. Wytypował mnie, abym dowodził naszym skromnym 6-osobowym odziałem specjalnym KGB.

Wylądowaliśmy jakoś po 9 godzinie. Było już późno. Na lotnisku dostaliśmy pierwsze rozkazy. Terroryści czeczeńscy podłożyli ładunek wybuchowy pod linię energetyczną. Naszym zadaniem było odnaleźć ładunek i nie dopuścić do wybuchu. Ruszyliśmy bez zwłoki, musieliśmy się spieszyć. Nie wiedzieliśmy kiedy ma nastąpić detonacja.

Penetrowaliśmy teren. Marcin, Krzysiek i ja szliśmy pierwsi, za nami Emila - nasz medyk chroniony przez Michała 2 i Michał 1, który penetrował zarośla. Szybko odszukaliśmy ładunek, rozbroiliśmy go bez problemu. Na miejscu też dostaliśmy następne wytyczne od naszego wywiadu.

Czeczeńscy bojownicy rozlokowali dwa działa na linii drugiej i transportują coś od jednego do drugiego. Naszym zadaniem było podłożyć znaleziony ładunek pod jedno z tych dział. Do roboty.

Weszliśmy w gęsty las, wolno posuwając się do przodu. Pierwsi szli Michał 1 i Marcin, za nimi w odległości 15 m byłem ja, po prawej stronie i Krzysiek, po lewej. Z tyłu był Michał 2 pilnujący naszej prawej i medyk, który miał za zadanie dotrzeć szybko do naszych rannych.

Po chwili zobaczyliśmy wroga. Jedna osoba po naszej lewej stronie, gdzieś w odległości 200 m. Siedzimy, nie ruszamy się. Po chwili zniknęła z naszego pola widzenia, ale dostrzegliśmy następnych dwóch w odległości 150 m. Michał 2 zauważył też niepokojące odlatywanie ptaków po prawej. Po konsultacji z Marcinem, zdecydowaliśmy się na odwrót.

Na początku powoli, a potem już w pośpiechu wycofywaliśmy się z zajętych pozycji. Czym prędzej do linii energetycznych, potem szybki powrót do bazy. Kiedy byliśmy w połowie drogi usłyszeliśmy dwie, a może trzy potężne wybuchy - nas już na szczęście tam nie było. W bazie mogliśmy lepiej zabezpieczyć się przed ukąszeniami komarów i kleszczy.

Padła decyzja o ataku z drugiej strony. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy jak mozolna przeprawa nas czeka. Poszliśmy sznurkiem. Prowadził nas rów przeciwpożarowy. Doszliśmy do środkowej drogi na której prawdopodobnie były rozlokowane działa. Musieliśmy bardzo dyskretnie przedostać się na drugą stronę- tej linii mógł ktoś pilnować, obserwując teren lornetką. Czołgając się pokonaliśmy krótki odcinek. Chyba nikt nas nie zauważył. Szliśmy dalej aż do drogi i młodego lasu. Chwila dla naszych zawiadowców, obserwacja terenu i dalej w drogę. Obliczyliśmy odległość i w połowie drogi postanowiliśmy przejść przez gęsty las. Doszliśmy do starego lasu i wysłaliśmy dwóch ludzi jako zwiadowców, aby zlokalizowali bazę wroga. Poszedł Marcin i Krzysiek, Michał 1 poszedł za nimi, aby zapewnić ewentualną pomoc - miał się trzymać 50 m za nimi.
Dostaliśmy wiadomość, że mają bazę. Nasza pozostała trójka wyszła z ukrycia i poszła w ich kierunku. Medyk i Michał 2 osłaniali tyły i naszą prawą. Krzysiek był po lewej.

To tu mamy podłożyć ładunek. Dwie osoby pilnowały tego miejsca. Czasu było coraz mniej. Słyszeliśmy jak wzywają posiłki - zauważyli nas więc atakujemy.
Poszliśmy na nich i bardzo szybko trafiliśmy. Krzysiek podłożył ładunek w odległości 4 m od działa. Zadanie wykonane. O 14.30 ma nastąpić detonacja. Wzieliśmy rannych i wycofaliśmy się w bezpieczną gęstwinę. Przesłuchaliśmy ich, ale niewiele mieli nam do powiedzenia. Rozkazałem ich rozstrzelać, ale nie było chętnych, aby dobić wroga. Zrobiłem to sam.

Dalej poszliśmy na północ, w górę, gdzie mogła znajdować się druga baza. Zobaczyliśmy dwóch uciekających Czeczenów i oddaliśmy strzały. Postanowiliśmy się wycofać z tego miejsca.

Padło pytanie: co dalej. Jest południe, misja wykonana więc tak na dobrą sprawę możemy wracać do siebie.
- Poszukajmy miejsca, w którym możemy się schronić. - powiedział ktoś i tak właśnie zrobiliśmy. Przeszliśmy przez gęsty młody las i zorganizowaliśmy postój. Uzupełniliśmy płyny i odpoczywaliśmy. Kiedy zbliżała się godzina wysadzenia działa poszliśmy w kierunku drogi głównej, a następnie przez las do zdobytej bazy. Obserwowaliśmy czy przypadkiem baza jest pusta i czy można sprawdzić jak się ma podłożony przez nas ładunek. Podeszliśmy na tyle blisko, żeby upewnić się, że baza jest już nie pilnowana. Sprawdziliśmy ładunek - był na swoim miejscu. Odczekaliśmy w bezpiecznej odległości do godziny 14.30. Działo czeczeńskie załatwione.

Zadanie wykonane bez żadnych strat w ludziach więc postanowiliśmy się napić. Po drugiej butelce mocnej wódki uznaliśmy, że naszą powinnością będzie zaatakować drugą bazę wroga, gdzie znajdować się powinno drugie działo. Pod wpływem alkoholu odrodził się w nas duch męstwa i każdy był gotowy zginąć za Wielką Rosję - byliśmy przecież oddziałem specjalnym. Idziemy więc na północ, już nie tak uważnie. Nagle dostrzegłem dwie postaci z tyłu, za nami, zajeliśmy pozycje, ale wróg zaatakował nas również z drugiej strony. Padły strzały i zrobiło się czerwono. Kilka RL i jedna RC. Ja cały czas byłem ustawiony w przeciwnym kierunku bo tam nadciągało dwóch bojowników. Otworzyłem ogień i było po nich. Opatrzyłem medyka i ruszył do akcji, ale to wszystko tylko nieznacznie przedłużyło nasze życie. Siła natarcia była zbyt duża. Nasz oddział nie mógł w żaden sposób odeprzeć ataku tak wyśmienicie wyposażonych czeczeńców. Byli znakomicie wyposażeni i przygotowani, rewelacyjna i silna broń - pomyślałem, że to wszystko zawdzięczają chyba pomocy USA bo przecież od nas, za wódkę tego kupić nie mogli."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SEKCJA 68 Strona Główna -> Milsim Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin